aktualności

Międzynarodowy Piknik Lotniczy na Słowacji (foto)

Data: 4 września 2012, Wtorek

W słowackim miasteczku Sliać, odbył się jeden z większych pikników lotniczych w Europie w tym roku – SIAF. W przeciwieństwie do lat ubiegłych w tym roku Słowacy poprzeczkę podnieśli naprawdę wysoko. Dane mi było oglądać dwa dni pokazów lotniczych na najwyższym światowym poziomie - relacjonuje Michał Adamowski.

SIAF 2012 zaczęto już reklamować pełną parą w maju tego roku, a na czołówce pojawiła się włoska grupa akrobacyjna Frecce Tricolori latająca na odrzutowych samolotach Aermacchi MB-339. Włosi podczas pokazów latają układem na 10 samolotów, co tworzy na niebie niesamowite widowisko, a sam lot uatrakcyjniają kolorowymi smugami, które podkreślają trasę lotu.

Drugą wielką atrakcją miał być największy bombowiec świata – samolot B-52, który stał na stojance i można go było przez cały czas trwania imprezy dokładnie obejrzeć z każdej strony.

O pikniku w Sliać, można pisać strony, ale to co działo się na Słowacji chyba najlepiej oddają zdjęcia. Statyka była dobra, ale na “dzień dobry” – przyjść, oglądnąć, a potem zająć sobie miejsce. I tutaj zaczynał się problem, bo siadając na krzesełku ciężko się było oderwać chociażby na jakiś posiłek, bo niebo było tak gęsto usiane pokazami, że 20-minutowa przerwa równałaby się z przegapieniem czegoś ciekawego.

Oczywiście podczas pokazów tej rangi najważniejsze na niebie są myśliwce, a tych było wyjątkowo dużo. Był Mig-29 w wersji pierwszej oraz w wersji AS, która przyleciała z Rosji, był Gripen, Eurofighter Typhoon, F-16, jedyne latające na świecie egzemplarze Su-22 z Polski oraz gratka dla fanów lotnictwa F/A 18 Hornet w barwach Szwajcarii. Z grup akrobacyjnych pokazali się wcześniej wspomniani Włosi oraz polska grupa akrobacyjna Orliki, która pomimo tego, że lata na śmigłowych samolotach również zrobiła wspaniałe widowisko na słowackim niebie.

Nie mogło zabraknąć oczywiście solistów, a tutaj pojawili się Dusan Samko z samolotem Pitts S-2 oraz Zoltan Veres na Su-29.

Jednym słowem w Sliać “działo się”. Osiem godzin pokazów dziennie na najwyższym poziomie na pewno sprawiło, że nikt nie wrócił do domu niezadowolony. Ciężko było oderwać się od samolotów, bo naprawdę było co oglądać. Oczywiście zawsze by chciało się więcej, ale tutaj naprawdę wszystko było na plus. Począwszy od samej organizacji imprezy od parkingów po drogi dojazdowe, a skończywszy na programie, który był o wiele lepszy niż w latach ubiegłych.
Tekst i zdj. Michał Adamowski

« powrót

galeria zdjęć

zobacz także

dołącz do nas!